Pokazywanie postów oznaczonych etykietą psychologia jedzenia. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą psychologia jedzenia. Pokaż wszystkie posty

3 sty 2015

POSTANOWIENIA NA NOWY ROK - ZASADA SMART

Jak formułować noworoczne postanowienia, by ujrzały światło dzienne?

Twój cel mus być SMART, czyli 

SZCZEGÓŁOWY - konkret, konkret i jeszcze raz konkret
MIERZALNY - ustalenie planu działania
ATRAKCYJNY - ma być ciekawy i wzbudzać motywację
REALISTYCZNY - na miarę Twoich możliwości
TERMINOWY - przybliżony czas realizacji


Weźmy pod uwagę Twoją wagę. Otwórz zeszyt ze swoimi postanowieniami. Niech zgadnę. Na kartce widnieje: schudnąć 10kg. Strzał w dziesiątkę? 

Teraz odpowiedz sobie na kilka pytań:

1. Jakie kroki wykonasz, żeby schudnąć?

2. Czy czasem 10 kilogramów to nie za dużo, jak na Twoją słabą motywację, zero kondycji i marną wiedzę na temat zdrowego odżywiania? 

3. Jak myślisz, ile czasu potrzebujesz, aby Twoja waga pokazała 10 kilo mniej? 

Teraz widzisz, że Twój cel nie jest zbyt szczegółowy, mierzalny, atrakcyjny, realistyczny ani terminowy. Nie jest SMART.  

Jak powinno brzmieć Twoje postanowienie? 

Trzy razy w tygodniu, po godzinie, będę ćwiczyła z Chodakowską, w terminie od 3 stycznia, do 3 kwietnia, żeby schudnąć 7 kilogramów i poprawić swój wygląd. 


Pomyśl ile razy w tygodniu możesz uprawiać wysiłek fizyczny. Weź pod uwagę pracę, zmęczenie, zadania domowe, niespodziewany wypad nad morze, chorobę, uczelnie itd. Jestem pewna, że gdy obiecasz sobie ćwiczyć 6 razy w tygodniu, to Twój plan nie wypali. A gdy jesteś osobą początkującą, to tym bardziej. Trzy - to bezpieczna liczba. A gdy starczy Ci czasu na ćwiczenia cztery razy w tygodniu, będziesz z siebie dumna. Postaw na sport, który lubisz. Chodakowska, bieganie czy siłownia, cokolwiek. Ma Ci to sprawiać przyjemność. Ustal termin końcowy. Trzy miesiące na zrzucenie 7 kilogramów? Gwarancja 100%. A gdy waga pokaże troszeczkę więcej, satysfakcja będzie ogromna. Pamiętaj jednak, ze waga nie jest najważniejsza. Chudniesz po to, żeby być zdrowszą, mieć lepszą kondycję, czuć się lepiej sama ze sobą. Napisz to na końcu swojego postanowienia. To wszystko.

Swój cel możesz uzupełnić o inne podpostanowienia, takie, na których Ci wyjątkowo zależy. Może to być np ograniczenie cukru do minimum, na czas zrzucania wagi. Jeśli jesteś początkująca, to warto wprowadzić regularne spożywanie pokarmów. Picie wody, lekkie kolacje i tak dalej, i tak dalej. Pomocny będzie tygodniowy plan ćwiczeń, zasady zdrowego odżywiania, jak i Twoja, własna motywacja.

Powodzenia! ;)

28 paź 2014

ANOREKSJA JAKO STYL ŻYCIA

Wpisując w google słowo "pro-ana' wyskoczyło mi tysiące stron. Wikipedia. Myślę sobie"no dobra, zobaczymy co piszą". Wchodzę, czytam pierwsze zdanie, czytam jeszcze raz i nie wierze własnym oczom. "PRO-ANA- termin odnoszący się do promocji anoreksji jako stylu życia, który jest świadomym wyborem, a nie zaburzeniem psychicznym" Nie wierzyłam w to, dopóki nie natrafiłam na bloga pewnej dziewczyny. Opisuje ona pro-anę jako "ciężką i długą drogę do perfekcji". No w sumie tak. Jeśli ktoś chce zrzucić kilka, kilkanaście lub kilkadziesiąt kilo to na pewno ta droga nie jest ani łatwa ani krótka. Myślę: "Mądrze gada". Zaczęłam czytać zamieszczone tam posty i nawet nie wiem kiedy usłyszałam "Sylwia, chodź spać, już 3h siedzisz na tym komputerze, oczy sobie popsujesz". 3H!!!! tyle czasu potrzebowałam, aby zrozumieć całą filozofię pro-any. 



Więc tak naprawdę co to jest pro ana? ...to styl życia, to trend. To świadomy wybór. Jego głównym celem jest odchudzanie się za wszelką cenę, nie zważając na skutki. Jednym z hasłem pro-any jest: "To, co mnie żywi, niszczy mnie". Obsesyjne dążenie do docelowej wagi jest tu postrzegane jako dążenie do perfekcji. Nastolatki pragną zachorować na anoreksję, po to, żeby czuć się piękniejsze, docenione i bardziej wartościowe. Z pewnością mamy tu do czynienia z zaburzonym obrazem własnego ciała tzw. dysmorfobią. 


DEKALOG PRO ANY

1.Jeśli nie jesteś szczupła, to znaczy, że nie jesteś atrakcyjna
2.Bycie szczupłą jest ważniejsze od bycia zdrową
3.Będziesz się głodziła i robiła wszystko co w Twojej mocy, aby wyglądać coraz szczuplej
4.Nie będziesz jadła nadprogramowo bez poczucia winy
5.Nie będziesz jadła niczego nadprogramowo bez ukarania siebie za to
6.Będziesz liczyła każdą kalorię i ograniczała ich ilość
7.Najważniejsze jest to, co mówi waga
8.To proste: chudnięcie jest dobre, a przybieranie na wadze – złe
9.Nigdy nie jesteś „zbyt” szczupła
10.Bycie szczupła i niejedzenie są dowodami prawdziwej siły woli.
11.Waga jest wskaźnikiem moich codziennych sukcesów i porażek
12.Wierzę w perfekcję i chcę ją osiągnąć
13.Droga do szczęścia jest stawaniem się kimś lepszym niż wczoraj
 
A tak się przedstawia piramida "żywienia" wg ruchu "pro any".


Mam nadzieję, że gdy taka Gosia, Kasia, Asia wpiszą w wyszukiwarkę zdanie "chcę być chuda za wszelką cenę" to wyskoczy im mój blog. Kto wie, może zmienią zdanie.

Więc Gosiu, Kasiu i Asiu musicie uwierzyć w to, że JESTEŚCIE PIĘKNE.

Zapoznajcie się z moim autorskim ANTYDEKALOGIEM PRO-ANY 

Wracajcie do niego zawsze, gdy w siebie zwątpicie. Wydrukujcie sobie go. Powieście na ścianie, lodówce. Włóżcie do portfela i zaglądajcie do niego w każdej chwili zwątpienia. 

1. Twoja atrakcyjność nie zależy od rozmiaru Twoich spodni
2. Twoje zdrowie jest najważniejsze 
3. Rób wszystko co w Twojej mocy, aby nie ulec presji otoczenia 
4. Zdrowo się odżywiaj, jedząc z umiarem wszystko na co masz ochotę 
5. Nagradzaj siebie za małe i większe sukcesy 
6. Wyrzuć wagę – nie uzależniaj swojego dobrego samopoczucia od liczb 
7. Najważniejsze jest to, abyś czuła się dobrze sama ze sobą 
8. Dbaj o siebie i pamiętaj o tym, że jesteś Wartościowa
9. Powtarzaj w kółko "Jestem piękna" 
10. Ulegaj pokusom, w tedy kiedy masz na to ochotę – jesteś tylko człowiekiem 
11. Wskaźnikiem Twoich codziennych sukcesów jesteś Ty sama 
12. Zaakceptuj swoje wady bo nikt nie jest idealny 
13. Ciesz się życiem 

25 paź 2014

SŁODYCZE ZNIKNĄ ZE SZKÓŁ. PROBLEM ROZWIĄZANY ?

W dniu 1 września 2015 roku wejdzie w życie ustawa zakazująca sprzedaży śmieciowego jedzenia w szkołach, przedszkolach, punktach przedszkolnych i klubach przedszkolaka. 
















426 posłów było na tak, 1 był przeciw.

I dla tego jednego posła powstał ten post. 

Słowem wstępu... 

Celem ustawy jest ograniczenie dostępu dzieci do niezdrowej żywności, która zawiera szkodliwe dla ich rozwoju składniki. Cukier w batonikach i wszelkich ciasteczkach, sól w chipsach czy produktach instant. 

Wieść o nowelizacji ustawy rozniosła się bardzo szybko. Wszyscy są zadowoleni i szczęśliwi. I super. Ale w końcu jeden Pan był na "nie". Dlaczego? Tego nie wiem, ale spowodował, że ja również zaczęłam się zastanawiać nad złą stroną ustawy. Czy w ogóle istnieje? Zobaczmy. 

Moje minusy. 

Szkoły podstawowe, gimnazjum i liceum. 

Zgodzę się z tym, że dzieciaki, które pójdą na przerwie do sklepiku, zamiast pączka, kupią bułkę z szynką i pomidorem. No bo po prostu tego pączka nie będzie. Ale nie zgodzę się z tym, że po wyjściu ze szkoły nie pójdą do spożywczaka po czekoladowego batona albo nie wyciągną go z plecaka. Tej gwarancji nie ma nikt. Dlatego uważam, że tego typu pomysł jest pomocą doraźną. Działającą "tu i teraz". Dzieci w tym wieku, mają już ukształtowane pewne nawyki żywieniowe. A kto za nie odpowiada? Rodzice. Co z tego, że szkoły zakażą sprzedawania śmieciowego jedzenia, skoro po powrocie domu, będzie czekała na nich cała miska ulubionych cukierków, dostępnych 24h. Otyłe dzieci to wyłącznie wina rodziców. Ich podejścia do zdrowego odżywiania i skrzywionych przekonań na ten temat. Nadwaga młodych osób zostałaby rozwiązana, gdyby rodzice nie zamiatali tego problemu "pod dywan". No właśnie, co mogliby zrobić?

Moje plusy. 

Przedszkola, punkty przedszkolne i kluby przedszkolaka. 

Nawyki żywieniowe powinny być kształtowane od najmłodszych lat. I tu ustawa idealnie sprawdzi się w przedszkolach. Gdy tak się stanie, problem zniknie a w szkolnych sklepikach znowu będziemy mogli oglądać półki uginające się od nadmiaru kalorii. Po pierwsze, rodzice muszą zrozumieć, że zdrowe odżywianie to nie są żadne wyrzeczenia. I tu Was zaskoczę. Można jeść wszystko na co ma się ochotę, ale z głową! Należy zachować umiar i wykazać się pomysłowością. To wszystko. Łatwo powiedzieć, ale jak to ma się w praktyce? 

1. Kupioną pizzę wystarczy zamienić na własnoręcznie zrobioną u siebie w kuchni. Ile czasu czeka się na zamówienie? Do godziny. Tyle również zajmuje jej wykonanie razem z dzieckiem. Zdrowiej, pyszniej i weselej. A i satysfakcja będzie ogromna. 

2. Własne jogurty są idealnym zamiennikiem tych słodkich, z dodatkiem niepotrzebnego cukru. Potrzebne są tylko ulubione owoce, jogurt naturalny, mikser, blender a w najgorszym wypadku widelec.

3. Zamiast chipsów - frytki z ziemniaków. Posypane ulubionymi przyprawami i przyrządzone w piekarniku, smakują idealnie. A do tego własnoręcznie zrobiony keczup. Internet pęka w szwach od przepisów tego typu.

I tak dalej, i tak dalej. 

Po tym poście, tym bardziej utwierdzam się w przekonaniu, że ustawa nie sprawi, że dzieci pozbędą się nadprogramowych kilogramów. Jest tylko jedną z form pomocy, którą albo rodzice wykorzystają do zmiany lub kształtowania się zdrowych nawyków żywieniowych u swoich dzieci, albo i nie.

28 sie 2014

PRAWDZIWA DAWKA EMOCJI- FEEDERSI

Feedersi – panowie, którzy uwielbiają pulchne kobiety, a raczej kobiety w rozmiarze XXXL.

Według seksuologa dr Andrzeja Debko, jest to odmiana fetyszyzmu, w której fetyszem staje się nadmiernie otyłe ciało kobiety. Podłoże feederyzmu jest takie samo, jak u każdej innej dewiacji seksualnej. Feedersom podobają się wyłącznie otyłe kobiety. Podniecają ich wielkie piersi, cellulit, rozstępy a nawet zrogowaciała skóra. Mówiąc krócej: tłuszcz ma być wszędzie i ma być widoczny gołym okiem.

Ale czy i w tym przypadku sprawdza się powiedzenie: "Kochanego ciałka nigdy za wiele"? Z pewnością nie. Zazwyczaj feedersi nie zdają sobie sprawy, że wyrządzają swoim kochankom czy żonom wielką krzywdę. Kobieta dosłownie zostaje uwięziona w swoim ciele.
 

Gdzie kończy się norma a zaczyna patologia?
Zazwyczaj kobiety, które poznają "dokarmiaczy" zmagają się już z nadkilogramowym bagażem. Czują się nieakceptowane przez środowisko, mało wartościowe i po prostu brzydkie. W czasie pierwszego spotkania z feedersem są najszczęśliwszymi osobami na świecie. Bombardowane komplementami wreszcie czują, że żyją. Myślą: "w końcu ktoś pokochał mnie taką, jaką jestem". Są szczęśliwe i za nic w świecie nie chcą nikomu oddać tego uczucia. Tak jest na początku. A co dzieje się później? Jest tylko gorzej. Z każdą godziną, minutą i sekundą toną w górze jedzenia. Dziennie pochłaniają tysiące kalorii. Dochodzi do tego, że nie potrafią poruszać się o własnych siłach, same się umyć i wstać z łóżka po podwójną porcję frytek z ketchupem i cheeseburgerem na dokładkę. Ale przecież o to nie muszą się martwić. Od tego są ich partnerzy, którzy dokarmiają je nawet wtedy, gdy nie czują się głodne.

A jak feedersi określają samych siebie?
Na brytyjskiej stronie feedersów można znaleźć ciekawą informację: "jesteśmy mężczyznami, którzy kochają otyłe kobiety." Wg nich, nazwanie kogoś grubym jest największym komplementem i docenieniem czyjegoś piękna.

Przedstawię Wam jedno z wielu ogłoszeń, które znalazłam na forum feedersów:
"Chciałbym pomóc seksownej kobiecie przytyć. Uczestniczyć w powiększaniu jej brzucha i całego ciała. Jeżeli szukasz kogoś, kto pomógłby Ci przytyć, znalazłaś idealnego faceta. Jestem byłym zawodowym graczem baseballu, który wie jak się odżywiać i przytyć bez rozstępów."
 
W 2003 roku telewizja Chanel4 wyemitowała film dokumentalny pt: "Fat Girls and Feeders" opowiadający o życiu Giny i Marka. Mark miał obsesję na punkcie otyłych kobiet. Jego życiowym celem było "stworzenie" najgrubszej kobiety świata. Udało mu się. Największa waga Giny wynosiła 380kg i w ten sposób trawiła do Księgi rekordów Guinnessa.

Takie rzeczy dzieją się naprawdę! 

6 sie 2014

NIESZCZĘŚLIWE GRUBASY

Wyścig szczurów. Był kiedyś taki film. „Nieświadomi niczego zawodnicy, którzy używają wszelkich sztuczek, by zdobyć ogromną wygraną, przekonują się wkrótce, że stanowią tylko narzędzie w rękach…” Opis tej doskonałej komedii wyreżyserowanej przez Jerrego Zuckera możemy przyrównać do życia osoby, która obsesyjnie myśli o swojej sylwetce. 













 



Celem bohaterów jest zdobycie ogromnej fortuny. Dążą do celu „po trupach”. Tyczy się to również osoby, która wiecznie się odchudza. 

Dla takiej osoby najważniejsze są kilogramy. Swoje dobre samopoczucie uzależnia od liczb. Gdy na wadze ujrzy kilogram mniej, jest najszczęśliwszą osobą na świecie. Gdy pojawi się kilogram więcej, dopada ją zły nastrój, który nie pozwala jej na normalne funkcjonowanie.

„Mam strasznie grube uda, mój tyłek nie mieści się w spodniach, mam dość mojego wystającego brzucha, od jutra znów jestem na diecie. Jeśli od jutra, to w takim razie ostatni raz zjem sobie czekoladę.” Przez kilka dni jest super. Osoba ta, zdrowo się odżywia, nie je słodyczy, a nawet codziennie wieczorem przygotowuje sobie zdrową przekąskę do pracy. Jest szczęśliwa, że w końcu schudnie. Uśmiecha się do ludzi, żartuje, opowiada dowcipy. Po prostu tętni życiem. Ma ochotę na wszystko. Przykłada się bardziej do pracy, do studiów, do ćwiczeń i wierzy, że któregoś pięknego dnia ujrzy na wadze 10kg mniej. Już nawet tak często nie myśli o swoim grubym brzuchu. Już nie przegląda się w lustrze co 5 minut. Już nie stawia swojej sylwetki na równi ze szczęściem. Tak jest przez kilka dni. A co dzieje się potem? 

Po zjedzeniu ogromnego ciastka, porcji lodów i chipsów na dokładkę zaczyna się piekło. Wędrówki do lustra stają się codziennością. Jest przygnębiona. Wszyscy myślą, że dopadła ją jesienna depresja. Ale hola, hola. Przecież mamy lato. Każdorazowe wyjście z przyjaciółmi staje się istną katorgą a zwykły spacer zamienia się w drogę krzyżową. I znowu nadchodzi ten dzień. Jest czekolada. Jest też smutek, żal i złość. Jest też nadzieja. Nadzieja, to jedyne co jej pozostało.

Przez obsesyjne myślenie o swojej sylwetce osoba nie dostrzega piękna, które ją otacza. Staje się zgorzkniałym człowiekiem, dla której ważniejszy jest wygląd niż bezcenny uśmiech przyjaciół czy spacer z ukochaną osobą. 

Należy zadać sobie jedno ważne pytanie: CZY WARTO? 

3 sie 2014

DRODZY RODZICE, NIE TUCZCIE SWOICH DZIECI !

Opowiem Wam pewną historię, a nawet dwie. 

Pierwsza, nieco krótsza, brzmi:
 
Przychodzi chłopczyk do mamy i pyta:

CH: Mamo, czemu jestem gruby? 
M:  Nie jesteś gruby. Skąd Ci to przyszło do głowy? 
CH: To dlaczego koledzy w szkole, tylko ze mną nie dzielą się swoim drugim śniadaniem?
M:  Bo boją się, że im wszystko zjesz.

Druga historia wydarzyła się naprawdę. 

Głównym bohaterem jest stały klient, czyli ojciec 4-letniego chłopca, z tym chłopcem rzecz jasna oraz ja, kelnerka. Zawsze zajmowali miejsce przy oknie. Nawet nie musiałam im wręczać kart, bo wiedziałam co zamówią. Był to kebab. Duży, tuczący kebab w bułce. Ale nie, że dwa małe...nie, że na pół. Cały ogromny kebab wyłącznie dla chłopca. Mały wcinał aż mu się „uszy trzęsły”. Wszystko byłoby okej, gdyby nie to, że chłopiec miał już sporą nadwagę. Słodki pulpecik z brązowymi oczkami. Tak właśnie wyglądał. A ojciec? Nie wyróżniał się z tłumu. 160cm wzrostu, krótkie włosy, jeansy, koszulka, BMI w normie. Tzw „zwyklak”. Pan zwyczajny i mała kulka odwiedzali mnie średnio dwa razy w miesiącu. W takich sytuacjach, aż ma się ochotę wykrzyczeć prosto w twarz: „człowieku, ogarnij się”. 

















Bardzo często słyszę: „moja Ania jest dobrym dzieckiem”, „mój Kazik nigdy by tego nie zrobił” czy właśnie „moje dziecko odżywia się zdrowo”. Nie mam wątpliwości co do tego, że chcecie jak najlepiej dla swoich dzieci. Jeśli naprawdę tak jest, to nie lekceważcie tego tematu.

Kochani rodzice! 

Grube dzieci to wyłącznie Wasza wina. Nie zwalajcie wszystkiego na geny. Nie odwracajcie się od problemu. Nie przyjmujcie strategii „no ale co ja mam zrobić, skoro mu tak bardzo smakuje?” W ten sposób narażacie je na wiele przykrych niespodzianek. Na pewno nie chcielibyście, żeby Wasze dziecko było wyśmiewane i przezywane przez rówieśników. A tym bardziej, żeby w życiu dorosłym chorowało na cukrzycę, miażdżycę czy nadciśnienie tętnicze. To brak chęci powoduje, że Wasze dzieci stają się coraz grubsze.

1 sie 2014

CZY JESTEŚ ŁADNA ?

Kto w dzisiejszym świecie uważany jest za atrakcyjną osobę? Czy czasem nie jest tak, że piękno zależy w dużej mierze od drugiego człowieka? Obserwatora? Jego upodobań a nawet cech charakteru? 

Czy piękno jest w oku patrzącego?




















Kryteria odnośnie wyglądu uwarunkowane są zarówno indywidualnie, jak i kulturowo. Jednak moim zdaniem, kultura zajmuje pierwsze miejsce. W Polsce ceniony jest rozmiar 34, w porywach do 36. Gdy nie daj Boże, na metce widnieje 40, społeczeństwo traktuje daną osobę jak obleśnego grubasa.To nic, że wszystkie wyniki badań ma w normie. To nic, że ona sama w swojej skórze czuje się znakomicie. Jest grubasem. Koniec i kropka.

Cofnijmy się wstecz. 

W dziele Karola Darwina O pochodzeniu gatunków, możemy przeczytać: "Spytaj Indianina z północy, kim jest piękność, a odpowie Ci, że ma ona szeroką, płaską twarz, małe oczy, niskie czoło, duży, szeroki podbródek, niezgrabny, haczykowaty nos i piersi zwisające do pasa". Sami widzicie, że piękno nie jest do końca jednoznacznym terminem. Dla każdego oznacza całkowicie co innego. Pani z banku spodoba się blondyn, niebieskooki. Kasi, niski brunet w okularach. Karol pokocha dziewczynę z nadwagą, a Twoje dziecko zakocha się w wytatuowanej dziewczynie. To naprawdę nie ma znaczenia. 
 
Czy jesteś ładna? ładna jesteś, bo masz ładne myśli. I tego się trzymaj.

31 lip 2014

NIE MOŻESZ SCHUDNĄĆ? ZOBACZ DLACZEGO

Odżywiasz się zdrowo? Regularnie ćwiczysz? Pijesz dużo wody, a jednak Twoja waga ani drgnie? Aby uzyskać satysfakcjonujące rezultaty w pierwszej kolejności musisz zrobić porządek w swojej głowie. 

Sprawdź na co narażony jest Twój umysł!
















Słowo dieta 
Osobiście nie lubię tego słowa. Kojarzy mi się z czymś negatywnym i trudnym do osiągnięcia. A co gorsza z przestrzeganiem rygorystycznych reguł. A przecież nikt z nas nie lubi być komuś lub czemuś podporządkowany. Użyj zamiennika. Od dzisiaj nie jesteś na diecie a zdrowo się odżywiasz. Dlaczego to takie ważne? Jeśli wpoisz sobie, że jesteś na diecie, to przy najmniejszej porażce, zaprzestaniesz jej stosowania. Jedna słabość, pociągnie za sobą następną i znowu ugrzęźniesz na kanapie z miską chipsów i wielka paką chusteczek na dokładkę. 

Myślenie dychotomiczne 
Myślenie w kategoriach "wszystko albo nic" (zwane tez myśleniem czarno-białym). Jeśli zdarzy Ci się zjeść coś słodkiego, traktujesz to jak swoją osobistą porażkę. Pamiętaj, że każdemu należy się odrobina przyjemności. czym byłby niedzielny obiad u teściowej bez czekoladowego ciasta na deser? Musisz utrzymać równowagę, a nie popadać ze skrajności w skrajność. 

Nadmierne uogólnienia
Jedna porażka nie musi pociągać za sobą następnych. Jeśli raz podwinie Ci się noga, nie możesz się załamywać i mówić sobie, ze jesteś beznadziejny i że nie dasz rady. Musisz docenić to, co dla siebie robisz a przestać załamywać się wtedy, kiedy masz zły dzień i zdarzy Ci się zjeść kawałek pizzy. Moja rada: codziennie, przez tydzień zapisuj Twoje małe i większe sukcesy oraz mniejsze i większe porażki. Po 7 dniach otwórz zeszyt i zrób proste dodawanie. Jestem pewna, że zdziwisz się otrzymanym wynikiem. 

Selektywna uwaga 
Nadmierne koncentrowanie się na szczegółach. Postanowiłeś codziennie ćwiczyć. Włączasz program treningowy, a tam już w 1 minucie każą wykonywać Ci pompki, których nie znosisz. Zanim dobrniesz do końca, zamykasz laptopa i w ekspresowym tempie kładziesz się na kanapie w międzyczasie przeklinając autora ćwiczeń od najgorszych. A może warto było zamiast pompek wykonać przysiady i ćwiczyć dalej? Jestem pewna, że po zakończeniu programu byłbyś z siebie dumny, że dotrwałeś do końca i nie rozpamiętywałbyś tych nieszczęsnych pompek przez resztę dnia. 

Czytanie w myślach 
Zdarzyło Ci się iść chodnikiem i pomyśleć „czemu ten chłopak tak dziwnie na mnie patrzy? pewnie to przez mój wystający brzuch” albo „nie ubiorę tej sukienki, bo każdy pomyśli, że znowu przytyłam”? To jest właśnie czytanie w myślach. Z góry stwierdzasz, że ktoś jest do Ciebie wrogo nastawiony, nie mając do tego żadnych realnych podstaw. 

Emocje górą 
Przekonanie, że „coś” jest prawdą, tylko dlatego, że tak czujemy. Nie odżywiasz się zdrowo, nie ćwiczysz tylko dlatego, że czujesz, że się nie uda? Skończ z tym raz na zawszę. Pozbądź się negatywnych emocji i po prostu zacznij działać.

Wygórowane ambicje 
Odchudzanie to proces długotrwały. Nie schudniesz 10kg w miesiąc. Do tego potrzebna jest długa i ciężka praca w postaci całkowitej zmiany nawyków żywieniowych. Przepraszam, jeśli chciałeś usłyszeć coś innego. 

Nadużywanie stwierdzeń „muszę”, „powinienem” 
Zamień je na słowa „chcę” i „potrafię”. Niech to co robisz będzie dla Ciebie przyjemnością a unikniesz rozczarowań i nadmiernej frustracji, gdy podwinie Ci się noga.

Czas 
Nie możesz myśleć o swojej zmianie przez pryzmat jednego miesiąca. „Pomęczę się 30 dni, a potem będzie tylko lepiej?”. Wyłącz takie myślenie. Twoja zmiana powinna towarzyszyć Ci do końca życia i najważniejsze, powinna Ci wejść w nawyk. To ma być coś normalnego i oczywistego.

Także pamiętaj: najpierw ZMIEŃ MYŚLENIE, potem ZACHOWANIE.