Pokazywanie postów oznaczonych etykietą psychologia. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą psychologia. Pokaż wszystkie posty

21 sty 2017

BLUE MONDAY - NAJBARDZIEJ DEPRESYJNY DZIEŃ W ROKU

Pojęcie Blue Monday wprowadził brytyjski psycholog - Cliff Arnal. W polskim tłumaczeniu termin ten nazywany jest smutnym lub jak kto woli, przygnębiającym poniedziałkiem. Przypada on na trzeci tydzień stycznia. Według autora to właśnie w tym czasie uświadamiasz sobie, że Twoje postanowienia noworoczne nie mają większego sensu. 

Bo przestałeś się zdrowo odżywiać. 

Bo Twoja książka nie była ruszana od dwóch dni. 

Bo dalej narzekasz. 

Tyle, że Blue Monday to pseudonauka. I chociaż nie ma on potwierdzenia w badaniach naukowych, to może posłużyć jako świetna inspiracja.

Czy czasem nie jest tak, że Twój zapał do pracy jest największy właśnie na początku roku?

Na wstępie jesteś najbardziej wytrwały. Z łatwością pokonujesz dyskomfort związany z nałożonym celem. Chcę Ci się spać, ale czytasz tę jedną stronę więcej. Na imprezie nie opychasz się słodyczami i nawet śmieszą Cię dowcipy szefowej. Odmawiasz sobie wielu przyjemności, bo najważniejsza jest dla Ciebie wygrana. Silna wola zwycięża. Więcej o samokontroli przeczytasz tutaj.

W takim razie co powoduje załamanie się Twojej samokontroli? 


Nie wypełniasz rzetelnie swoich obowiązków, czyli nie jesteś sumienny. 

Sumienność to cecha osobowości. Albo masz jej dużo, albo odrobinkę. Z wytrwałością lepiej radzą sobie ludzie, którzy posiadają wysokim poziom tej cechy. Na jej wpływ mają czynniki biologiczne, ale nie tylko. Możesz ją doskonalić w trakcie całego życia. To dobra informacja dla Ciebie :). W jej skład wchodzą (dla mnie najważniejsze): dobra organizacja dnia i pozytywne myślenie.  

Rozpamiętujesz przeszłość, za bardzo skupiasz się na teraźniejszości lub nie obchodzi Cię przyszłość. 

To akurat jest bardzo ciekawe i ma ogromny wpływ na realizację Twojego celu. Niech odchudzanie posłuży jako przykład. Przeszłość definiowana będzie tutaj jako: jedno potknięcie niesie za sobą kolejne. To, że raz sięgniesz po coś niedozwolonego nie znaczy, że Twoje trzytygodniowe starania pójdą na marne. To był tylko raz!!! Jednak dla Ciebie ten "jeden raz" będzie ważniejszy niż dwadzieścia dni regularnego jedzenia. Skupianie się na "tu i teraz" też nie jest dobre. Mówisz sobie: "życie jest za krótkie na odmawianie sobie przyjemności". I sięgasz po czekoladę. Najlepszą według mnie metodą jest koncentracja na przyszłości, ale nie zapominaniu o teraźniejszości. W tym przypadku słowa takiej osoby będą brzmieć: "jem zdrowo, bo chcę być zdrowa, ale zwracam uwagę na swoje aktualne potrzeby, czyli kiedy chcę odpocząć to po prostu to robię, a nie wykonuję siódmy trening w tygodniu".

Odraczanie gratyfikacji: czy pianka mną rządzi czy ja rządzę pianką? 

Odraczanie gratyfikacji to nic innego jak panowanie nad pokusami. To czekanie na nagrodę. To kontrola swojego zachowania. Zapewne słyszałeś o eksperymencie z pianką marshmallow. Dostajesz jedną albo czekasz pewien czas i zjadasz dwie. To właśnie ten czas ma ogromny wpływ na realizację postanowień. Musisz być cierpliwy. Cierpliwość doprowadzi Cię do nagrody. 

Atrakcyjność celu.

Zastanawiałeś się kiedyś po co się odchudzasz? Albo jaki sens ma czytanie książek, które nie wnoszą do Twojego życia nic oprócz tego, że karaluch bez głowy może przeżyć kilka tygodni i ostatecznie zabija go głód? To akurat jest ciekawe :D. Mam nadzieje, że wiesz o co mi chodzi :). Musisz wiedzieć do czego zmierza Twoje zachowanie. Fajnie gdybyś się odchudzał dla siebie, a nie dla opinii publicznej. Byłoby super nie narzekać i zmniejszyć tym samym liczbę stresorów w ciągu dnia. Czytaj książki, które naprawdę są dla Ciebie interesujące. I tak dalej i tak dalej.

Istnieją pewne strategie, które pomagają w byciu wytrwałym, ale żeby nie przedłużać zostawię to na inny post. Jest 21 stycznia. Może przez ten czas nie podjąłeś żadnych kroków by coś zmienić. A może podjąłeś, tyle że z marnym skutkiem? Zastanów się czy te 21 dni ma jakieś większe znaczenie w stosunku do całego Twojego życia.



15 sty 2017

SEKRET W OSIĄGANIU CELÓW

W psychologii znajdziemy dwa terminy, które na pierwszy rzut oka są ze sobą tożsame. Mowa o samoregulacji i samokontroli. Te dwa procesy różnicuje kilka rzeczy, ale w dalszym ciągu pozostają ze sobą w symbiozie. Jak yin i jang. Jak rekin i podnawka. 

Nie trudno się domyślić, że samoregulacja - reguluje, a samokontrola - kontroluje
Samoregulacja dotyczy emocji, a samokontrola zachowania

Jest to bardzo ogólna definicja, ale do strawienia i zrozumienia. Najlepiej wyjaśnić to na przykładzie osoby, która postanowiła zdrowiej się odżywiać.

Celem takiej osoby jest uzyskanie ładniejszego wyglądu poprzez zmianę diety. Przestała jeść słodycze. Zaczęła do swojego menu włączać więcej warzyw i owoców. Przez kilka dni jej samopoczucie jest na wysokim poziomie. Ale nadchodzi ten dzień. Piątek trzynastego. W tym dniu padał deszcz. Trzeba było zostać w pracy godzinkę dłużej. No i mąż nie zrobił prania tak jak obiecał. Z każdą minutą jej samokontrola słabła, a samoregulacja rosła. Efektem finalnym było zjedzenie całej tabliczki czekolady. Załamanie się kontroli zachowania spowodowało chwilową poprawę nastroju.

Tak więc samokontrola zorientowana jest na realizację celów, a samoregulacja odpowiedzialna jest za Twój komfort psychiczny i fizyczny. W tedy kiedy czujesz się źle do akcji wkracza samoregulacja, która zrobi wszystko, aby na Twojej twarzy pojawił się uśmiech, a wszystkie mięśnie rozluźniły. W pewien sposób pełni nadzór nad Twoją psychiką.

No dobrze, ale co z osobą, weźmy za przykład taką samą osobę, która również postanowiła nie jeść słodyczy i pomimo "złego dnia" nie sięgnęła po czekoladę. Nie zjadła rozpływającej się w ustach milki dlatego, że zwyciężyła u niej samokontrola. Na pewno nie poczuła się z tym faktem dobrze, ale świadomie zdecydowała się na taki stan, gdyż ważniejszy od chwilowej przyjemności był dla niej cel, który sobie założyła. Ładniejszy wygląd. Być może w tamtym momencie skorzystała z techniki "odwrócenia uwagi". Ale to już na inny post ;) 

Dotyczy to również innych celów, nie tylko poprawy wyglądu. Postanowiłeś pół godziny dziennie uczyć się słówek z angielskiego, ale dzisiaj to nie, bo wkurzyła Cię szefowa i dlatego wolisz włączyć ulubiony serial? Wstałeś "lewą nogą" więc możesz sobie pozwolić na godzinkę dłużej w łóżku? Zauważ, że Twoja samokontrola najczęściej nie działa w tedy kiedy masz zły humor. Dlatego ważnym jest, abyś miał tego świadomość i umiał to kontrolować.

Podsumowując: samoregulacja odpowiedzialna jest za Twój dobry nastrój, a dzięki samokontroli potrafisz osiągać zamierzone cele. Dlatego sam widzisz, że oba te procesy tworzą razem zgrany duet. Jednak to, czy zwyciężają u Ciebie emocje czy wytrwałość zależy od wielu czynników.

14 sty 2017

KĘKĘ - MIŁOŚĆ



Jestem pewna, że nie raz zastanawiałeś się nad istnieniem prawdziwej miłości. Czy można pokochać drugą osobę bezwarunkowo i żyć z nią do końca życia? Codziennie kłaść i budzić się obok niej? Mijać ją w łazience? Jeść razem śniadania i dzielić miejsce na kanapie? 

I tak przez 365 dni w roku. Przez całe swoje życie.

Te myśli mogą wpływać na Ciebie destruktywnie. No bo jak to tak tylko z Olą? Tylko z Maćkiem? 

Nie wierzę w miłość romantyczną. Dla mnie motylki w brzuchu to nic innego jak perystaltyka jelit. A zauroczenie to... zauroczenie. Równie dobrze rozpływam się na widok śliniącego się dziecka. Pomimo tego wszystkiego pod słowem miłość podpisuje się obiema rekami. Wierzę w to, że można kogoś pokochać tak po prostu, bez zadawania sobie pytań: dlaczego właśnie on? dlaczego właśnie ona? Bo tego prawdziwego uczucia nie da się wyłącznie spłycić do wizji bycia razem do końca życia.

To coś więcej niż kilkadziesiąt lat życia razem. 

To spokój ducha. To scrabble razem i sudoku razem. To ciężka praca, by nie zawracać jak już się zaczęło. Milość to sztuka godzenia się. Wybaczania błędów. Znoszenia tvn-u i słuchania Adel. To pytania: może pomóc? co Cię boli? jak się trzymasz? To proste słowa: dziękuję i przepraszam. Miłość to konflikty i wyciąganie wniosków. I ten uśmiech o poranku.

Dlatego...

Czy masz ochotę przez resztę życia razem?  


O cyklu RAPSYchologia tutaj

8 sie 2016

DLACZEGO JESTEŚ OTYŁY?

Za otyłość odpowiedzialne są czynniki biologiczne, psychologiczne i społeczne. Ile razy słyszałeś od koleżanki, że nie może schudnąć "bo ma takie geny"? Ile razy Pani psycholog w telewizji śniadaniowej opowiadała o wpływie samokontroli na utrzymanie prawidłowej masy ciała? Zapewne wiele razy. A czy wiesz, że za kształtowanie się nadwagi i otyłości również odpowiada status socjoekonomiczny?



Model społeczny zakłada, że jedną z przyczyn otyłości są wykształcenie i aktywność zawodowa.

Nadmierna masa ciała częściej widoczna jest u osób niezatrudnionych oraz u osób, które ukończyły szkołę podstawową lub podstawowe studium zawodowe. Prawdopodobnie ograniczenia finansowe świadczą o braku możliwości korzystania z siłowni, klubów fitness czy kupowania nieprzetworzonej, nieco droższej żywności. Powiesz, że do utrzymania prawidłowej wagi nie potrzebujesz siłowni? Masz rację. Można przecież korzystać z uroków jakie daje nam natura. Rower czy bieganie to idealne sposoby na utrzymanie prawidłowej masy ciała. Jednak większość ludzi nadal upiera się przy tym, że do zrzucenia wagi potrzebują karnetu na siłownię. Błędem są również skrzywione przekonania na temat zdrowej żywności. Zgodzę się, że żywność ekologiczna jest nieco droższa i nie każdego na nią stać. Jednak to nie powinno być przeszkodą do utrzymywania zdrowego stylu życia. To prawda, że owoce i warzywa z supermarketu nie smakują jak z ogródka Twojej mamy. Ale nie masz wyjścia. Jeśli nie stać Cię na ekologiczne pomidory wystarczy, że zminimalizujesz ryzyko przedostania się toksyn do organizmu, poprzez dokładniejsze ich mycie. W sezonie wiosenno-letnim możesz uprawiać swój własny ogródek na balkonie. Masz wiele opcji do wyboru. Wystarczy chcieć. 

W psychologii istnieje taki termin jak: "środowisko sprzyjające otyłości". 

Mówi on o tym, że więcej osób zmaga się z nadmiernymi kilogramami w mieście niż na wsi. Ta różnica dotyczy rodzaju wykonywanych czynności. Osoby w środowisku wiejskim częściej spędzają czas poza domem. Związane jest to z pracą na roli czy szukanie jedynych rozrywek jakim jest np. sport na świeżym powietrzu. Z kolei osoby mieszkające w dużych miastach poprzez ciągły brak czasu, nieregularność w jedzeniu i łatwiejszy dostęp do tłustych pokarmów bardziej narażeni są na otyłość.

Warto zwrócić uwagę na przemysł spożywczy. W Stanach Zjednoczonych firmy reklamowe przeznaczają miliardy dolarów na wywieranie wpływu na wybór jedzenia. I tak też jest w Polsce. Jesteś bombardowany z każdych stron. Telewizja, bilboardy, restauracje kuszące swoimi zapachami. Jedzenie w przeciągu kilkunastu lat zmieniło swoją funkcję. Teraz częściej zaspakaja Twoją potrzebę psychologiczną niż fizyczną. 


A co powiesz na to, że za przyczynę otyłości odpowiada samochód, winda, komputer a nawet telefon komórkowy?


Teraz prawie każda rodzina wymieniła rower na samochód. W każdym domu znajduje się komputer, który odciąga ludzi od spędzania czasu na zewnątrz. Niestety najbardziej jest to widoczne wśród młodych osób. Moje dzieciństwo wspominam na zabawie w "chowanego", "krowę" czy "zimne ognie". Codziennie wychodziłam albo to na rower, albo na rolki. Albo tak po prostu, żeby spotkać się ze znajomymi. Dzisiaj wyzwalaczem spacerów jest gra Pokemon Go. Siedzący tryb życia w połączeniu z szybkim dostępem do żywności wysokotłuszczowej zwiększa prawdopodobieństwo zachorowania na otyłość. Telefony komórkowe również odgrywają znaczącą rolę. Znalezienie w sieci numeru do ulubionej restauracji, naciśnięcie zielonej słuchawki i złożenie zamówienia zajmuje kilka minut. Nawet obecność windy powoduje, że korzystają z niej osoby mieszkające na pierwszym piętrze. Wszystkie te czynniki zachęcają potencjalną osobę do praktykowania niezdrowego trybu życia.

Zastanów się, które czynniki przyczyniają się do Twojej nadmiernej masy ciała. Może zamiast na czynniki biologiczne i psychologiczne, większą uwagę zwrócisz na szybki bieg życia, jedzenie w pośpiechu i tłusto czy brak ruchu.

1 wrz 2015

IDEALNA CZY REALNA?

Gdy byłam młodsza, chciałam zostać dziennikarką. Taką, która swoim występem mogła poszczycić się przed milionową widownią. Wypowiadająca się Pani w telewizji budziła we mnie pozytywne emocje. Również pragnęłam być mądra, tyle wiedzieć, a do tego tak ładnie składać zdania.

Ten pomysł towarzyszył mi przez dobre kilka lat. Nigdy nie zastanawiałam się, czy aby na pewno dziennikarstwo to jest to, co chcę praktykować przez resztę swojego życia. Wiedziałam jednak, że chcę być mądra, dużo wiedzieć i pięknie się wypowiadać. Jednak nie miałam pojęcia, że powyższy zawód nijak pasował do mojej osobowości.

Ile razy robisz coś wbrew sobie?

Wiele razy.

W głowie stwarzasz sobie obraz "idealnego Ja".

Chciałbyś być szczupły, piękny, inteligentny, lubiany, sprawny ruchowo, empatyczny, zorganizowany, z pasją, non stop uśmiechnięty i bogaty. Nigdy taki nie będziesz. Jedna cecha wyklucza drugą! Jeśli panujesz nad codziennym porządkiem w mieszkaniu, to zapewne nie masz czasu na ćwiczenia. Z kolei milion na koncie nie gwarantuje Ci brak problemów do końca życia. Taka wizja w niektórych przypadkach nie jest zła, gdyż to właśnie ona wspomaga Twój rozwój. Jednak zazwyczaj, wpływa na Ciebie destruktywnie. Dotyczy to wyłącznie rzeczy, na które nie masz wpływu. Wyższy nie będziesz.


Powinieneś skupić się na Twoim "Ja realnym".

Jaki jestem? 
Jak wyglądam? 
Co lubię robić i kim chcę zostać w przyszłości?
I najważniejsze: co mogę realnie w sobie zmienić?
Jeśli nie podoba Ci się Twoja nadwaga, zacznij jeść zdrowo i ćwiczyć. Ale pamiętaj, że nigdy nie będziesz wyglądała jak Anja Rubik. Nigdy nie będziesz też Małgorzatą Rozenek. Ale możesz zorganizować sobie tak plan dnia, żeby uwzględnić w nim małe sprzątanie mieszkania.


Ładnie wyglądasz. Kim dzisiaj jesteś? 
Sobą.
Tak Ci najlepiej.


Im więcej rozbieżności pomiędzy "Ja" idealnym, a "Ja" realnym, tym więcej uczuć negatywnych. Zamiast dostrzegać pozytywy, zastanawiasz się co by tu jeszcze w sobie zmienić.

Może w takim razie warto pozostać sobą ?

3 sty 2015

POSTANOWIENIA NA NOWY ROK - ZASADA SMART

Jak formułować noworoczne postanowienia, by ujrzały światło dzienne?

Twój cel mus być SMART, czyli 

SZCZEGÓŁOWY - konkret, konkret i jeszcze raz konkret
MIERZALNY - ustalenie planu działania
ATRAKCYJNY - ma być ciekawy i wzbudzać motywację
REALISTYCZNY - na miarę Twoich możliwości
TERMINOWY - przybliżony czas realizacji


Weźmy pod uwagę Twoją wagę. Otwórz zeszyt ze swoimi postanowieniami. Niech zgadnę. Na kartce widnieje: schudnąć 10kg. Strzał w dziesiątkę? 

Teraz odpowiedz sobie na kilka pytań:

1. Jakie kroki wykonasz, żeby schudnąć?

2. Czy czasem 10 kilogramów to nie za dużo, jak na Twoją słabą motywację, zero kondycji i marną wiedzę na temat zdrowego odżywiania? 

3. Jak myślisz, ile czasu potrzebujesz, aby Twoja waga pokazała 10 kilo mniej? 

Teraz widzisz, że Twój cel nie jest zbyt szczegółowy, mierzalny, atrakcyjny, realistyczny ani terminowy. Nie jest SMART.  

Jak powinno brzmieć Twoje postanowienie? 

Trzy razy w tygodniu, po godzinie, będę ćwiczyła z Chodakowską, w terminie od 3 stycznia, do 3 kwietnia, żeby schudnąć 7 kilogramów i poprawić swój wygląd. 


Pomyśl ile razy w tygodniu możesz uprawiać wysiłek fizyczny. Weź pod uwagę pracę, zmęczenie, zadania domowe, niespodziewany wypad nad morze, chorobę, uczelnie itd. Jestem pewna, że gdy obiecasz sobie ćwiczyć 6 razy w tygodniu, to Twój plan nie wypali. A gdy jesteś osobą początkującą, to tym bardziej. Trzy - to bezpieczna liczba. A gdy starczy Ci czasu na ćwiczenia cztery razy w tygodniu, będziesz z siebie dumna. Postaw na sport, który lubisz. Chodakowska, bieganie czy siłownia, cokolwiek. Ma Ci to sprawiać przyjemność. Ustal termin końcowy. Trzy miesiące na zrzucenie 7 kilogramów? Gwarancja 100%. A gdy waga pokaże troszeczkę więcej, satysfakcja będzie ogromna. Pamiętaj jednak, ze waga nie jest najważniejsza. Chudniesz po to, żeby być zdrowszą, mieć lepszą kondycję, czuć się lepiej sama ze sobą. Napisz to na końcu swojego postanowienia. To wszystko.

Swój cel możesz uzupełnić o inne podpostanowienia, takie, na których Ci wyjątkowo zależy. Może to być np ograniczenie cukru do minimum, na czas zrzucania wagi. Jeśli jesteś początkująca, to warto wprowadzić regularne spożywanie pokarmów. Picie wody, lekkie kolacje i tak dalej, i tak dalej. Pomocny będzie tygodniowy plan ćwiczeń, zasady zdrowego odżywiania, jak i Twoja, własna motywacja.

Powodzenia! ;)

28 paź 2014

ANOREKSJA JAKO STYL ŻYCIA

Wpisując w google słowo "pro-ana' wyskoczyło mi tysiące stron. Wikipedia. Myślę sobie"no dobra, zobaczymy co piszą". Wchodzę, czytam pierwsze zdanie, czytam jeszcze raz i nie wierze własnym oczom. "PRO-ANA- termin odnoszący się do promocji anoreksji jako stylu życia, który jest świadomym wyborem, a nie zaburzeniem psychicznym" Nie wierzyłam w to, dopóki nie natrafiłam na bloga pewnej dziewczyny. Opisuje ona pro-anę jako "ciężką i długą drogę do perfekcji". No w sumie tak. Jeśli ktoś chce zrzucić kilka, kilkanaście lub kilkadziesiąt kilo to na pewno ta droga nie jest ani łatwa ani krótka. Myślę: "Mądrze gada". Zaczęłam czytać zamieszczone tam posty i nawet nie wiem kiedy usłyszałam "Sylwia, chodź spać, już 3h siedzisz na tym komputerze, oczy sobie popsujesz". 3H!!!! tyle czasu potrzebowałam, aby zrozumieć całą filozofię pro-any. 



Więc tak naprawdę co to jest pro ana? ...to styl życia, to trend. To świadomy wybór. Jego głównym celem jest odchudzanie się za wszelką cenę, nie zważając na skutki. Jednym z hasłem pro-any jest: "To, co mnie żywi, niszczy mnie". Obsesyjne dążenie do docelowej wagi jest tu postrzegane jako dążenie do perfekcji. Nastolatki pragną zachorować na anoreksję, po to, żeby czuć się piękniejsze, docenione i bardziej wartościowe. Z pewnością mamy tu do czynienia z zaburzonym obrazem własnego ciała tzw. dysmorfobią. 


DEKALOG PRO ANY

1.Jeśli nie jesteś szczupła, to znaczy, że nie jesteś atrakcyjna
2.Bycie szczupłą jest ważniejsze od bycia zdrową
3.Będziesz się głodziła i robiła wszystko co w Twojej mocy, aby wyglądać coraz szczuplej
4.Nie będziesz jadła nadprogramowo bez poczucia winy
5.Nie będziesz jadła niczego nadprogramowo bez ukarania siebie za to
6.Będziesz liczyła każdą kalorię i ograniczała ich ilość
7.Najważniejsze jest to, co mówi waga
8.To proste: chudnięcie jest dobre, a przybieranie na wadze – złe
9.Nigdy nie jesteś „zbyt” szczupła
10.Bycie szczupła i niejedzenie są dowodami prawdziwej siły woli.
11.Waga jest wskaźnikiem moich codziennych sukcesów i porażek
12.Wierzę w perfekcję i chcę ją osiągnąć
13.Droga do szczęścia jest stawaniem się kimś lepszym niż wczoraj
 
A tak się przedstawia piramida "żywienia" wg ruchu "pro any".


Mam nadzieję, że gdy taka Gosia, Kasia, Asia wpiszą w wyszukiwarkę zdanie "chcę być chuda za wszelką cenę" to wyskoczy im mój blog. Kto wie, może zmienią zdanie.

Więc Gosiu, Kasiu i Asiu musicie uwierzyć w to, że JESTEŚCIE PIĘKNE.

Zapoznajcie się z moim autorskim ANTYDEKALOGIEM PRO-ANY 

Wracajcie do niego zawsze, gdy w siebie zwątpicie. Wydrukujcie sobie go. Powieście na ścianie, lodówce. Włóżcie do portfela i zaglądajcie do niego w każdej chwili zwątpienia. 

1. Twoja atrakcyjność nie zależy od rozmiaru Twoich spodni
2. Twoje zdrowie jest najważniejsze 
3. Rób wszystko co w Twojej mocy, aby nie ulec presji otoczenia 
4. Zdrowo się odżywiaj, jedząc z umiarem wszystko na co masz ochotę 
5. Nagradzaj siebie za małe i większe sukcesy 
6. Wyrzuć wagę – nie uzależniaj swojego dobrego samopoczucia od liczb 
7. Najważniejsze jest to, abyś czuła się dobrze sama ze sobą 
8. Dbaj o siebie i pamiętaj o tym, że jesteś Wartościowa
9. Powtarzaj w kółko "Jestem piękna" 
10. Ulegaj pokusom, w tedy kiedy masz na to ochotę – jesteś tylko człowiekiem 
11. Wskaźnikiem Twoich codziennych sukcesów jesteś Ty sama 
12. Zaakceptuj swoje wady bo nikt nie jest idealny 
13. Ciesz się życiem 

28 sie 2014

PRAWDZIWA DAWKA EMOCJI- FEEDERSI

Feedersi – panowie, którzy uwielbiają pulchne kobiety, a raczej kobiety w rozmiarze XXXL.

Według seksuologa dr Andrzeja Debko, jest to odmiana fetyszyzmu, w której fetyszem staje się nadmiernie otyłe ciało kobiety. Podłoże feederyzmu jest takie samo, jak u każdej innej dewiacji seksualnej. Feedersom podobają się wyłącznie otyłe kobiety. Podniecają ich wielkie piersi, cellulit, rozstępy a nawet zrogowaciała skóra. Mówiąc krócej: tłuszcz ma być wszędzie i ma być widoczny gołym okiem.

Ale czy i w tym przypadku sprawdza się powiedzenie: "Kochanego ciałka nigdy za wiele"? Z pewnością nie. Zazwyczaj feedersi nie zdają sobie sprawy, że wyrządzają swoim kochankom czy żonom wielką krzywdę. Kobieta dosłownie zostaje uwięziona w swoim ciele.
 

Gdzie kończy się norma a zaczyna patologia?
Zazwyczaj kobiety, które poznają "dokarmiaczy" zmagają się już z nadkilogramowym bagażem. Czują się nieakceptowane przez środowisko, mało wartościowe i po prostu brzydkie. W czasie pierwszego spotkania z feedersem są najszczęśliwszymi osobami na świecie. Bombardowane komplementami wreszcie czują, że żyją. Myślą: "w końcu ktoś pokochał mnie taką, jaką jestem". Są szczęśliwe i za nic w świecie nie chcą nikomu oddać tego uczucia. Tak jest na początku. A co dzieje się później? Jest tylko gorzej. Z każdą godziną, minutą i sekundą toną w górze jedzenia. Dziennie pochłaniają tysiące kalorii. Dochodzi do tego, że nie potrafią poruszać się o własnych siłach, same się umyć i wstać z łóżka po podwójną porcję frytek z ketchupem i cheeseburgerem na dokładkę. Ale przecież o to nie muszą się martwić. Od tego są ich partnerzy, którzy dokarmiają je nawet wtedy, gdy nie czują się głodne.

A jak feedersi określają samych siebie?
Na brytyjskiej stronie feedersów można znaleźć ciekawą informację: "jesteśmy mężczyznami, którzy kochają otyłe kobiety." Wg nich, nazwanie kogoś grubym jest największym komplementem i docenieniem czyjegoś piękna.

Przedstawię Wam jedno z wielu ogłoszeń, które znalazłam na forum feedersów:
"Chciałbym pomóc seksownej kobiecie przytyć. Uczestniczyć w powiększaniu jej brzucha i całego ciała. Jeżeli szukasz kogoś, kto pomógłby Ci przytyć, znalazłaś idealnego faceta. Jestem byłym zawodowym graczem baseballu, który wie jak się odżywiać i przytyć bez rozstępów."
 
W 2003 roku telewizja Chanel4 wyemitowała film dokumentalny pt: "Fat Girls and Feeders" opowiadający o życiu Giny i Marka. Mark miał obsesję na punkcie otyłych kobiet. Jego życiowym celem było "stworzenie" najgrubszej kobiety świata. Udało mu się. Największa waga Giny wynosiła 380kg i w ten sposób trawiła do Księgi rekordów Guinnessa.

Takie rzeczy dzieją się naprawdę! 

6 sie 2014

NIESZCZĘŚLIWE GRUBASY

Wyścig szczurów. Był kiedyś taki film. „Nieświadomi niczego zawodnicy, którzy używają wszelkich sztuczek, by zdobyć ogromną wygraną, przekonują się wkrótce, że stanowią tylko narzędzie w rękach…” Opis tej doskonałej komedii wyreżyserowanej przez Jerrego Zuckera możemy przyrównać do życia osoby, która obsesyjnie myśli o swojej sylwetce. 













 



Celem bohaterów jest zdobycie ogromnej fortuny. Dążą do celu „po trupach”. Tyczy się to również osoby, która wiecznie się odchudza. 

Dla takiej osoby najważniejsze są kilogramy. Swoje dobre samopoczucie uzależnia od liczb. Gdy na wadze ujrzy kilogram mniej, jest najszczęśliwszą osobą na świecie. Gdy pojawi się kilogram więcej, dopada ją zły nastrój, który nie pozwala jej na normalne funkcjonowanie.

„Mam strasznie grube uda, mój tyłek nie mieści się w spodniach, mam dość mojego wystającego brzucha, od jutra znów jestem na diecie. Jeśli od jutra, to w takim razie ostatni raz zjem sobie czekoladę.” Przez kilka dni jest super. Osoba ta, zdrowo się odżywia, nie je słodyczy, a nawet codziennie wieczorem przygotowuje sobie zdrową przekąskę do pracy. Jest szczęśliwa, że w końcu schudnie. Uśmiecha się do ludzi, żartuje, opowiada dowcipy. Po prostu tętni życiem. Ma ochotę na wszystko. Przykłada się bardziej do pracy, do studiów, do ćwiczeń i wierzy, że któregoś pięknego dnia ujrzy na wadze 10kg mniej. Już nawet tak często nie myśli o swoim grubym brzuchu. Już nie przegląda się w lustrze co 5 minut. Już nie stawia swojej sylwetki na równi ze szczęściem. Tak jest przez kilka dni. A co dzieje się potem? 

Po zjedzeniu ogromnego ciastka, porcji lodów i chipsów na dokładkę zaczyna się piekło. Wędrówki do lustra stają się codziennością. Jest przygnębiona. Wszyscy myślą, że dopadła ją jesienna depresja. Ale hola, hola. Przecież mamy lato. Każdorazowe wyjście z przyjaciółmi staje się istną katorgą a zwykły spacer zamienia się w drogę krzyżową. I znowu nadchodzi ten dzień. Jest czekolada. Jest też smutek, żal i złość. Jest też nadzieja. Nadzieja, to jedyne co jej pozostało.

Przez obsesyjne myślenie o swojej sylwetce osoba nie dostrzega piękna, które ją otacza. Staje się zgorzkniałym człowiekiem, dla której ważniejszy jest wygląd niż bezcenny uśmiech przyjaciół czy spacer z ukochaną osobą. 

Należy zadać sobie jedno ważne pytanie: CZY WARTO?